"Manhattan"

Wiersz napisany przez mnie trzy lata temu, 25 sierpnia 2014.

"Manhattan"
Anna Seroczynska-Kopacz

Kupiony kiedyś przez Holendrów za przysłowiowe 24 dolary czy też raczej kilka cudów XVII-wiecznej europejskiej techniki, rozrósł się do rozmiarów, o jakich nie wyobrażali sobie Indianie Lenape. Nawet po kilku rundach upajającej fajki pokoju, w końcu jego pierwsza nazwą był Nowy Amsterdam.

Dzis widok Manhattanu, powielany w nieskończoność kusi i wabi kolejnych śmiałków, którzy uwierzyli w mit Wielkiego Jablka.

Drapacze chmur, niczym średniowieczne katedry, podtrzymują niebo tym, którzy chcieliby się tam dostać na gapę.
Bo przecież wszystko jest tu możliwe, jak śpiewał Frank Sinatra.

Owce wypasające się onegdaj w Central Parku, największej oazie zieleni, zastąpiły stada homo sapiens.

O rajska wyspo, chociaż raczej przypominasz glośny ul lub wieżę Babel, nie pozwalasz spać, tylko marzyć o dostaniu się do tutejszego raju raczej, niż do Hell's Kitchen.

Mamisz w nocy światłami jak z "Baśni tysiąca i jednej nocy", upajasz zmysły obietnicami. Dla niektórych spełnią się one w bajce przy Park Avenue, luksusie Piątej Alei czy w złoconym kiczu biura w Trump Tower.

Innym pozostaje już tylko zasiedziana miejscówka na kartonie z napisem "HELP!".

Wszystko jest tu jednak możliwe, nawet za 24 dolary.

 

Zdjęcie: Internet.