Chłopcy na placu broni.

Informacje o tragediach związanych z użyciem broni i masowych strzelaninach to w Stanach Zjednoczonych nie pierwszyzna. Na świecie co roku ginie około ćwierć miliona ludzi od użycia broni palnej. W USA do takich incydentów dochodzi cztery razy częściej niż w Szwajcarii, pięć razy częściej niż w Kanadzie i trzydzieści pięć razy częściej niż w Wielkiej Brytanii. Dostęp do broni w amerykańskich domach jest nieporównywalnie większy niż na świecie, około czterdzieści procent gospodarstw domowych ma dostęp do broni palnej. Statystyki nieubłagalnie wskazują, że amerykańskie dzieci są narażone na potencjalną śmierć przez użycie broni trzydzieści sześć razy więcej niż inne dzieci z bogatych  krajów rozwiniętych. To wstrząsajace dane dla amerykańskich rodziców.

Śmiertelne strzelaniny w szkołach to najbardziej wstrząsający przyklad ataków z bronią. NIestety dobrze pamiętam tragiczną historię strzelaniny w szkole podstawowej w Sandy Hook, w 2012 r. w której zginęło dwadzieścia osiem osób. Moje dzieci chodziły wtedy do przedszkola i podstawówki i nie zapomnę własnego strachu.  Ostatnie tragiczne wypadki to masowa strzelanina w szkole podstawowej w Uvalde Teksasie tego roku i strzelanina w katolickiej szkole podstawowej w Nashville w Tennessee, w których oprócz nauczycieli zgineły kilkuletnie dzieci. Jest to najczarniejsza wizja dla każdego rodzica. W Stanach Zjednoczonych jest bowiem więcej broni niż ludzi. W 2017 r. liczba broni na sto osób w USA wynosiła 120.5. Jest to najwyższy wskaźnik na świecie. Należy zaznaczyć, że chociaż w ciągu osiemnastu lat dwudziestego pierwszego wieku w USA miało miejsce tyle masowych strzelanin co w ciągu poprzednich sześćdziesięciu lat, te tragedie stanowią zaledwie dwa procent śmierci od broni palnej w USA. 

Według magazynu "Education Week" w 2023 roku miały miejsce dwadzieścia cztery szkolne strzelaniny, które doprowadziły do zranień lub śmierci. W sumie do strzelania w szkole doszło już 168 razy od 2018 r. Wydawnictwo informuje, że zaczęło notować te tragiczne wypadki od 2018 r. i tak w 2021 miało ich miejsce trzydziesci pięć, w 2020 dziesięć i dwadzieścia cztery w 2019 i 2018 r. Naukowcy zaobserwowali, że tych agresywnych aktów dopuszcza się ta sama grupa statystyczna.

Dane wskazują, że masowe strzelaniny są popełniane w dziewięćdziesięciu  procentach przez mężczyzn, ci ostatni posiadają też najwięcej broni w USA. Autorka książki "Decoding boys - new science behind the subtle art of raising sons", lekarka Cara Natterson zwraca uwagę jakie deficyty i jakie cechy sa charakterystyczne dla profil psychologicznych chłopców, którzy dopuszczają się do strzelanin w szkołach (autorka skupia się na tym problemie z użyciem broni). Autorka dochodzi do konkluzji, że aby chlopak popełnił taką zbrodnę, muszą zaistnieć cztery czynniki: bycie mężczyzną, młody wiek, dostęp do broni i przeżycie jakiegoś rodzaju traumy. Fakt, że nastolatki nie potrafią podejmować odpowiedzialnych decyzji, ma związek z ich wciąż niedojrzałym mózgiem. Badania wskazują również na to, że młodzi mężczyźni częściej sięgają po broń gdy czują się wyizolowani i nie widzą zainteresowania swoimi problemami ze strony rodziców czy bliskich osób. W ich domach, pomimo, że rodzice mogą być często fizycznie obecni, nie ma dobrej komunikacji i ciepła. Gdy dodamy do tego depresję o której opiekunowie nie mają pojęcia bo nie rozmawiają z dziećmi, łatwy dostęp do broni może skończyć się tragedią. Niestety większość młodych napastników w czasie planowanego napadu przy użyciu broni popełnia samobójstwo.

Problem łatwości dostępu do broni, kwestia wydawania pozwolenia niewłaściwym osobom itd. to inna sprawa. Jak wskazuje autorka, rodzice i edukatorzy za wszelką cenę muszą trzymać rękę na pulsie wychowując dojrzewających chłopców. Młodzi mężczyźni, którzy w dzisiejszych czasach obserwując  wszechogarniającą przemoc, mając łatwy dostep do pornografii w necie i agresywnych gier mogą sami siegnąć w którymś momencie po broń. Dojrzewające dziewczyny od dawna były objęte specjalną opieką w USA i posiadały wiedzę na temat zmian jakie przechodzą. W przypadku chłopców  jest to wciąż temat tabu a rodzice często nieświadomie tolerują milczenie synów zgodnie z mitem, że twardziele za dużo się nie zwierzają, a co gorsze nie płaczą. Autorka książki, Cara Natterson podkreśla, że z chłopcami trzeba rozmawiać, interesować się ich życiem i trzymać rękę na pulsie. To nie tylko testosteron odpowiedzialny jest za agresję.

 

Zdjęcie: młodociani nowojorscy gazeciarze na początku ubiegłego wieku, internet.