Thoreau, protoplasta amerykańskich hippisów.

Święta Bożego Narodzenia coraz bliżej, a kolejny rok dobiega końca. Właściwie to, w Stanach Zjednoczonych święta trwają już od końca listopada, a raczej są wciskane na siłę konsumentom. Tutaj nie zachęca się do głebszej refleksji, mam wrażenie, że z punktu marketingowego zrobiono ze świąt pakiet "trzy w jednym": Halloween, Thanksgiving i Christmas. Jedno goni drugie a sklepy ledwo nadążają z nowymi dekoracjami. 

W czasie ostatniego pobytu w Warszawie kupiłam w Empiku książkę "Walden" Henry'ego DavidaThoreau, klasyka amerykańskiej literatury. Thoreau, urodzony w 1817 roku w mieście Concord w stanie Massachusetts, był oprócz Ralpha Emersona jednym z amerykańskich transcendentalistów. Amerykański transcendentalizm był lokalnym ruchem filozoficznym, którymi przedstawicielami był Ralph Waldo Emerson, Margaret Fuller czy William H. Channing. Transcedentaliści kontestowali mieszczańskie, dostatnie i puste zycie. Promowali pracę nad sobą, wiedzę i wykształcenie, które miały uzdrowić społeczeństwo. Intelektualiści z Bostonu mieli wpływ nie tylko na przyszłą formę literatury amerykańskiej oraz cały ruch hippisowski z końca lat sześdziesiątych, ale też co ciekawe, na filozofii transcendentalnej wzorowali się też twórcy Partii Pracy w Wielkiej Brytanii. 

Książka Thoreau "Walden" jest medytacją natury i sprzeciwem przeciw wygodnemu i pustemu stylowi życia. Bezsensowna harówka, zarabianie coraz większych pieniędzy dla sprostania coraz bardziej  konsumpcyjnego stylu  była dla pisarza stratą życia. Thoreau postanowił w wieku dwudziestu ośmiu lat przeprowadzić słynny  eksperyment, wyprowadził  się od rodziców i własnymi siłami zbudował drewniany domek niedaleko jeziora Walden. W 1845 roku zbudowanie prostego domku z materiałów z recyklingu kosztowało go osiemnaście dolarów i dwanaście centów, czyli ponad tysiąc dolarów w przeliczeniu na obecne pieniądze. Jego zamierzeniem było częściowe odcięcie się od zdobyczy  cywilizacji i prowadzenie minimalistycznego życia, w którym pracą własnych rąk będzie w stanie się wyżywic i mieć czas na pisanie, czytanie i kontemplację świata (jak powiedziała mi córka, eksperyment był trochę oszukany bo mama wciąż robiła mu pranie i dostarczała kanapki). Oto jego słynny cytat: "Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, stawiać czoło wyłącznie ważkim kwestiom, przekonać się czy potrafię przyswoić sobie to, czego może nauczyć mnie życie, abym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem. Nie chciałem prowadzić życia, które nim nie jest, wszak życie to taki skarb; nie chciałem też rezygnować z niczego, chyba, że było to absolutnie konieczne. "

Thoreau był z natury samotnikiem i nie interesowaly go komunalne farmy zakładane przez jego kolegów. Dlatego samotnicze dwa lata nie były dla niego katorgą, a raczej radością obcowania z naturą i obserwowanie ludzi z perspektywy .Myślę sobie, że na taki eksperyment mógł sobie w tych czasach pozwolić tylko mężczyzna. Żadnej kobiecie  raczej nie przyszłoby to do głowy, a jeśli tak byłaby uznana za niespełna rozumu. Mimo to pewnie taka mała ustronna chatka byłaby dobrą ucieczką dla każdej matki, wykończonej codziennymi obowiązkami...

Thoreau był przeciwny niewolnictwu i zafascynowany był osobą Johna Browna, Afroamerykanina, który wałczył o wolnośc i został stracony za próbę zorganizowania powstania niewolników. Co wiecej Thoreau twierdził, że innymi formami niewolnictwa jest też głód pieniędzy i życie godnie z narzuconymi przez państwo i społeczeństwo regułami. 

Duch Thoreau jest wciąż obecny, co ciekawe, w internecie można dziś znaleźć takie strony jak "WaldenLabs", na których znajdują się instrukcje jak zbudować domek według projektu Thoreau oraz znaleźć inne ciekawostki dotyczące energooszczędnego i minimalistycznego życia. W numerze miesięcznika "Psychology Today" z listopada 2020 r. Robert Puff, terapeuta i twórca podcastu "Happiness Project" odnajduje przydatność tez Thoreau we współczesnym świecie. Według niego każdy z nas powienien postawić sobie pytanie, co oznaczałoby żyć pełnią życia i korzystać z pełni własnego potencjału. Chociaż proste życie brzmi nieskomplikowanie, sztuką jest tak życ i wcale nie jest to łatwe do wykonania. Według psychologa przeszkadzają nam w tym nasze słabości, do których należą: po pierwsze pożadanie materialnych rzeczy których  jak sądzimy posiadanie przyniesie nam szczęście. Po drugie przeszkodą są nasze nałogi, takie jak używki, obżarstwo itd. Trzecim czynnikiem jest chęć przypodobania się innym i chęć sławy. Prowadzi to do braku autentyczności i życia zgodnie z własnym sumieniem. Rozumiem te słowa szczególnie gdy patrze na współczesne Stany Zjednoczone. Amerykanie pracują po sześćdziesiąt godzin w tygodniu i na dwa etaty, czasem, żeby przeżyć  a czasem by żyć na odpowiednim poziomie, albo na poziomie, na którym wypada żyć w danym środowisku. Sprawy nie ułatwia panująca inflacja, widmo wojny w Europie i kryzys amerykańskiej demokracji. 

Problemem jest, że ludzie nauczyli się żyć bez dbałości o własne poczucie szczęścia i dawanie mu pierwszeństwa. Psycholog Robert Puff twierdzi, że należy do tego dążyć małymi krokami, starając się poprawić jakość życia. Spędzać więcej czasu na łonie natury, cieszyć się z małych prostych czynności, jak spacer, smak jedzenia , ciepło jakie daje słońce. Może czasem lepiej duży dom zamienić na mniejszy i mniej pracować, żeby mieć więcej czasu na korzystanie z życia.

Dla zainteresowanych, rekonstrukcja chatki Thoreau wciąż znajduje się  w Concord w stanie Massachusetts. Można ją odwiedzić i spojrzeć na staw Walden oczami pisarza. Przy okazji życzę Państwu spokojnych Świąt i więcej czasu na codzienną kontemplacje w przyszłym, 2023 roku.

 

Zdjecie: rekonstrukcja chatki Thoreau w Concord, fotografia ze strony internetowej magazynu "Poets and Writers".