Niedawno czytałam gdzieś artykuł, w którym naukowcy dowodzili, że ludzie, którzy decydują się na emigrację mają silny gen optymizmu! Wykryto go w dużym stopniu wśród potomków emigrantów amerykańskich. Czy tym można tłumaczyć ich prawie nieschodzący z ust uśmiech i wieczne "I am good" (nawet gdy nie jest dobrze).
Nas Polaków na początku może to porządnie irytować, bo jak można się cały czas uśmiechać, gdy przez większość życia w Polsce krzywo na nas patrzono i byliśmy przyzwyczajeni do ciągłych narzekań prawie wszystkich wokół. Mnie to uśmiechanie też wydawało się podejrzane, "hi" odpowiadałam przechodzącym, bo kojarzyło mi się to z pozdrawianiem na szlaku w górach. Zauważyłam też szybko, że nikt nie narzeka dopóki się go lepiej nie pozna. Na pozór wszyscy są zadowoleni i świetnie przystosowani do życia, gdy jednak się trochę zaprzyjaźnimy, posiedzimy w czyimś domu albo poznamy się lepiej w pracy, wiekszość zaczyna narzekać tak samo jak u nas.
Fakt faktem, gdy już sobie ponarzekają i ciężar spadnie z serca, podstawowa różnica jest taka, że ich stosunek do życia jest bardziej zadaniowy, skierowany na rozwiązanie problemu, a nie szukanie dziury w całym i zwalaniu niepowodzeń na złych rodziców, partnera czy system polityczny. Może nauczyli tego Amerykanow ich przodkowie, którzy musieli często przetrwać w ciężkich warunkach, a pomógł przy tym etos pracy zespolowej ("team work"). Bo ludzie potrafią się tutaj cieszyć z cudzych sukcesów, zamiast zawiści (oczywiscie też się zdarza), cudze osiągnięcia działają raczej mobilizująco, żeby samemu też do czegos dojść. Nie zapominajmy też, że amerykańskie społeczeństwo jest bardzo nastawione na rywalizację, ale mającą formę raczej dopingu, a nie dokopania potem temu, któremu poszło lepiej. Tutaj ceni się ludzi, którzy są zaradni.
Inna sprawa, że ludzie, którzy osiągnęli sukces, nie traktują pozostałych z wyższością, jak to często się w Polsce zdarza, ale chcą uczyć innych, jak można go osiągnąć. Stąd ogromna liczba stypendiów, grantów, wykladów, które dają naukowcy, biznesmeni czy aktorzy. Kultową ksiażką, traktująca o tym jak odnieść sukces stała się praca Napoleona Hilla " Think and grow rich" (przełożona na polski: "Myśl!...i bogać się"), z której pochodzi słynne zdanie: "Whatever the mind can conceive and believe, it can achieve". Przecież mówi się, że w Ameryce wszystko jest możliwe, wiadomo, jest więcej potencjalnych możliwości w tym bogatym i ogromnym kraju, ale również gdy jesteśmy dobrzy, a inni widzą, że nam zależy, mamy szansę osiągnąć sukces.
Odkąd tu jestem, uśmiecham się częściej, nawet gdy nie mam na to ochoty, bo działa to na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni. Gdy widzę swój uśmiech w lustrze, poprawia mi się humor. A potem gdy widzę uśmiechającą się do mnie sąsiadkę, dyrektora szkoły, który życzliwie zagaduje uczniów i jest showmanem podczas każdej uroczystości, świat wyglada znacznie lepiej.
Zdjecie: Internet.