Nowy Jork z paszportem covidowym.

Ponad rok temu pisałam z żalem, że Nowy Jork ma się bardzo kiepsko w związku z pandemią. Niektórzy nawet zwiastowali prawie jego koniec. Ponieważ w czasie ostatnich trzech miesięcy odwiedziłam Big Apple już trzy razy, chciałam podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami. 

Pierwsza wyprawa w lipcu była nieco stresująca, gdyż pamiętaliśmy jeszcze jak zewsząd straszono, że w mieście jest niebezpiecznie. Zdarzały się napady z bronią, atakowanie przejeżdzających samochodów czy agresywne incydenty w metrze, w skali niespotykanej od lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych. Ponieważ musiałam odnowić polski paszport w konsulacie, wyprawa była nieunikniona. Nie spotkało nas żadne niemiłe zdarzenie, jedyne co widzieliśmy to błąkających się po ulicach bezdomnych. Było za to widać w Nowym Jorku miejsca po zamkniętych biznesach, głównie restauracjach i sklepach. Mniejsza była też w lipcu ilość ludzi na ulicach, ale we wrześniu znacznie ich przybyło (powroty z wakacji itd.). Miasto jednak wraca do życia, a ludzie wyposzczeni w czasie pandemii pragną normalnego funkcjonowania i rozrywek. Stąd nie zaskoczyła nas gigantyczna kolejka do Metropolitan Museum na wystawę o Medyceuszach. Ludzie byli cierpliwi i wyraźnie podekscytowani mozliwością zobaczenia wystaw w realu. 

Na ulicach miasta wiele osób nosi maski, co rzadziej widzi się u nas na przedmieściach. Liczba osób zaszczepionych przeciw covid jest dość wysoka, ponad 55 procent mieszkańców NYC. Władze miasta starają się ją podnieść poprzez nowe obostrzenia dotyczące wejść do miejsc użytku publicznego, takich jak muzea, sale koncertowe, stadiony sportowe, restauracje, kawiarnie etc. Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio zdecydował, że wpuszczane będą tylko osoby, które miały przynajmniej jedno zaszczepienie przeciw covid -19. Obcokrajowcy muszą pokazać dowód zaszczepienia szczepionkami akceptowanymi w USA (Pfizer, Moderna, Johnson & Johnson oraz wszystkimi innymi akceptowalnymi przez Światową Organizacje Zdrowia-WHO). Bez szczepienia można wejść tylko do sklepów, budynków biznesowych, kosciołów i szkół. W restauracji można jeść tylko na zewnątrz co przy dobrej pogodzie nie jest problemem. Poza tym każda z restauracji jest zaopatrzona w budki z ogrzewaniem, w których można pożywić się na zewnątrz.

Rzeczywiście podczas wypadu we wrześniu musieliśmy pokazać swoje karty szczepień wraz z dowodami tożsamości w restauracji oraz podczas zwiedzania Empire State Building. Niedawno miała miejsce sytuacja, kiedy grupa chcących wejść do restauracji w NYC osób pobiła hostessę po tym, gdy ta odmówiła im wejscia twierdząc, że ich karty szczepień były sfałszowane. Problemem staje się to, że ludzie, którzy nie chcą się z różnych przyczyn szczepić, krytykują obostrzenia jako ingerencję w wolność jednostki i niektórzy paszporty covidove porównują do normalnych paszportów wydawanych w byłych  krajach komunistycznych dla "kolaborantów". Ta sytuacja ma oczywiście inny wymiar, a Amerykanie nigdy nie byli w naszej sytuacji. Kolejne poważne wyzwanie dla wielu pracodawców i pracowników to obostrzenia w miejscach pracy i wymóg obowiązkowych szczepień na covid dla pracowników. "Antyszczepionkowcy" wyrzucani są z różnych miejsc pracy, przede wszystkim z ośrodków zdrowia i szpitali, jeśli sprzeciwią się bycia zaszczepionym. Protestują przeciw temu z hasłami " Wczoraj bohaterowie, dzisiaj bezrobotni". 

Pozostańmy jednak przy zwiedzaniu pandemicznego Nowego Jorku. Gdy jednak wejdziesz już do restauracji po okazaniu swojego "paszportu covidowego", możesz spodziewać się dość długiego czekania na wolny stolik. My wybraliśmy się do znanej włoskiej sieci "Carmine's", gdzie można poczuć się jak na włoskim przyjęciu urodzinowym. W czasie naszej kolacji, "Happy Birthday" śpiewano co najmniej siedem razy, po dziewiątej wieczorem obecne były jescze małe dzieci i wszyscy bawili się tak, jakby zaraz miałby skończyć się świat. Coś w tym jest, bo jeden ze znajomych psychologów zauważył, że ludzie zmęczeni pandemią zachowuja się jakby byli na krawędzi.

Bardzo duże wrażenie zrobił na mnie kultowy Empire State Building, który obchodzi właśnie swoje dziewięćdziesiąte urodziny. Słynny punkt widokowy, z którego trzech poziomów można zobaczyć panoramę Nowego Jorku jest jedną z pereł Art Deco. Chociaż wnętrza budynku są po generalnym remoncie, wszedzie zachowano oryginalne wzornictwo z tego okresu. Bardzo ciekawym etapem zwiedzania było obejrzenie muzeum historii budowy budynku, gdzie można było znależć rekwizyty z lat trzydziestych i wszystkich kolejnych dekad aż po dzisiejsze czasy, obejrzeć sceny z nowojorskiego życia sprzed 90 lat i dowiedzieć się o etapach budowania obiektu. Aż trudno uwierzyć, że wybudowano go w dwadzieścia miesięcy i po amerykańsku ścigano się z Chrysler Building o miano najwyższego. Empire State Building był najwyższym budynkiem do momentu wybudowania północnej wieży World Trade Center w 1970 roku. Ten słynny budynek był tłem dla wielu znanych filmów, takich jak "King Kong", "Bezsenność w Seattle" czy "Superman II". Muszę przyznać, że zachłysnęłam się widokami jakie można zobaczyć ze szczytu budynku i kilka razy naprawde zakręciło mi się w głowie. 

 

Zdjecie autorki: widok na Nowy Jork z Empire State Building.