Szmata biznes czyli jak rodziła się moda w NYC.

Nie przez przypadek większość amerykańskich projektantów ma środkowoeuropejskie, żydowskie korzenie. Należą do nich tacy designerzy jak Ralph Lauren, Donna Karan, Calvin Klein czy Diane von Furstenberg. Wielu z nich to potomkowie żydowskich krawców, którzy mając wyuczony w Europie Wschodniej fach, otworzyli małe zakłady krawieckie i szwalnie w  Garment District w NYC. Gdy spojrzymy na projekty Ralpha Laurena, który projektuje nie tylko modę, ale również jak wielu kolegów po fachu, akcesoria do do domu i meble możemy szybko zauważyć, że jego projekty inspirowane są strojami europejskich wyższych sfer, przede wszystkim brytyjskich (tweedy, stroje w stylu Old England czy jeździeckiej mody).

Abraham Cahan, pisarz i wydawca, Żyd urodzony w dziewiętnastym wieku na Białorusi, który wyemigrował do Nowego Jorku tak ocenił sytuację: "Jako cudzoziemcy niemówiący po angielsku, byliśmy zdolni zamerykanizować rynek szyjąc ubrania dla niezbyt i średnio zamożnych Amerykanek. Przeciętna Amerykanka jest najlepiej ubraną kobietą na świecie, a to przede wszystkim dzięki żydowskiemu krawcowi o rosyjskich korzeniach".

Fashion District znajduje sie na Manhattanie i rozpościera się na około 2,5 kilometra. Jest jedynym miejscem na świecie, w którym mamy do czynienia z taką koncentracją biznesów związanych z modą. Mieszczą się tutaj showroomy, pracownie designerów, szwalnie i hurtownie. Początki nie były zbyt chlubne, gdyż pierwsze szwalnie stworzone były po to, żeby zaopatrywać w ubrania niewolników z plantacji na amerykańskim Południu oraz marynarzy. Przed połową dziewiętnastego wieku większość Amerykanów szyła swoje własne ubrania, na krawców stać było jedynie zamożniejszych obywateli. Rewolucją było wynalezienie maszyny do szycia w 1850 roku, która przyczyniła się do większej dostepności gotowych ubrań. Dziś niestety Garment District przeżywa upadek, z powodu przeniesienia się  biznesu na tańsze rynki.

Jaka jest moda w Ameryce dzisiaj? Truizmem byłoby powiedzenie, że taka jak sama Ameryka: różnorodna. Z racji współistnienia tylu narodowości moda czerpie inspirację ze wszystkich możliwych kultur. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii, ale w Ameryce widać większe rozwarstwienie: od bardzo konserwatywnych strojów polityków i biznesmenów, poprzez kompletny luz Nowojorczyków aż po zupełną swobodę, żeby nie powiedzieć abnegację prowincji, gdzie często widzianym przyodziewkiem jest dres a czasem wystająca spod płaszcza piżama, podczas rannych zakupów.

Inaczej jest w Kaliforni, gdzie moda związana jest z łagodnym klimatem i...przemysłem filmowym, inaczej w bardziej wyrafinowanym Nowym Jorku, gdzie dominuje czerń. Wielokrotnie zastanawiałam się, skąd to silne przywiązanie do tej barwy. Jak się okazuje, jest do tego wiele powodów. Po pierwsze, w Nowym Jorku posiadanie pralki nie jest taka oczywistością, a w wielu eleganckich apartamentowcach pralnię, znajdującą się w piwnicy, dzieli się z innymi wspołmieszkańcami albo korzysta się z laundromatów. Poza tym Nowy Jork nie jest zbyt czystym miastem i jak twierdzą znawcy, czerń wydaje się bardziej praktyczna. Duży wpływ na wytworzenie się stylu miasta miała również (kiedyś Lou Reed czy Jackson Pollock, dziś Lori Anderson) artystyczna bohema Nowego Jorku, podobnie jak egzystencjaliści w Paryżu. Można by znaleźć ich jeszcze trochę, ale to już miejsce na całą rozprawę naukową.

Ikoną nowojorskiej elegancji w wersji czarnej pozostaje Audrey Hepburn w "Śniadaniu u Tiffany'ego", której kreacje zaprojektował Francuz Hubert de Givenchy. W końcu Ameryka zawsze szukała inspiracji za oceanem i vice versa.

 

Podczas pisania tekstu wykorzystałam między innymi następujący artykuł z New York Times: http://nymag.com/thecut/2016/05/why-new-yorkers-have-always-worn-black.html