Co się stało ze starym światem?

Czy obecny świat jest mniej bezpieczny niż w przeszłości? Tylko w którym momencie przeszłości i czy naprawdę jest tak źle jak nam się wydaje (tutaj wyobraźmy sobie różne najmroczniejsze okresy w historii świata). Pewnie nie jest, tylko trudno dokonać tego porównania, gdy nie byliśmy swiadkami tych dramatów. Sytuacja się zmienia, gdy dramat toczy sie na naszych oczach.

Miałam okazję doświadczyć ostatniego momentu poczucia względnego bezpieczeństwa podczas mojego pierwszego pobytu w NYC, dwa tygodnie przed zamachem na WTC. Była to zupełnie inna Ameryka i inny świat. Po raz pierwszy przyjechałam do Stanów równo piętnaście lat temu, na zaproszenie mojej przyjaciółki. Najpierw spędziłysmy tydzień w jej rodzinnym Chicago, później przywitałyśmy nowe tysiąclecie w Los Angeles, na ogromnej imprezie na wzgórzach Hollywood Hills. Człowiek czuje się przed trzydziestką prawie niezniszczalny, czas ma inny wymiar a świat na początku 2001 roku wydawał się wciąż relatywnie bezpieczny.

W styczniu 2001 wróciłam do Warszawy i w tym samym miesiącu poznałam mojego przyszłego męża, z którym poleciałam do Stanów pod koniec sierpnia na wakacje. Wtedy po raz pierwszy odwiedziłam Waszyngton i Nowy Jork. Ten ostatni stał się moją miłością od pierwszego wejrzenia. Nikt nie przeczuwał co się wydarzy za dwa tygodnie. Któregoś dnia postanowiliśmy odwiedzić punkt widokowy w Twin Towers. Weszliśmy do lobby, rozejrzeliśmy się, kolejka była na godzinę czekania. Na podłodze siedzieli ludzie różnych narodowości. Zrezygnowaliśmy i wyszliśmy. Czy było to przeczucie? Być może. To co się stało 11 września, oglądaliśmy już na monitorach TV w Warszawie. Wielu naszych amerykańskich znajomych płakało, dla nich była to właściwie pierwsza największa narodowa tragedia, której byli świadkami.

Potem już nic nie było takie samo, skończyła się historia bezpiecznego, mitycznego NYC, w którym " wszystko może sie zdarzyć" (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Po raz pierwszy porządek starego świata został zachwiany. Jeśli mogą napaść na "imperium", to co z resztą świata? Co było dalej, już wiemy, co jest teraz, odczuliśmy zwłaszcza podczas ostatnich zamachów w Paryżu i na mniejszą, ale nie mniej straszną skalę, w San Bernardino w Kaliforni. Głowy państw starają się nie doprowadzić do paniki i przekonują, że nie można dopuścić do siebie strachu. Owszem, my dorośli to rozumiemy, ale sytuacja zmienia sie diametralnie, gdy mamy własne dzieci. Jak im to wytłumaczyć, żeby nie byłoby to zbyt traumatyczne, a jednocześnie nie chcemy sprawy bagatelizować. Staramy się serwować informacje w małych dawkach i ze spokojem. Ale jak każdy rodzic wie, martwić się będziemy o dzieci zawsze.

Bo jak będzie wyglądał świat, w którym przyjdzie im dorastać? Czy będzie w ogóle przynajmniej tak bezpieczny jak ten, w którym nam przyszło dojrzewać? Moja córka dużo czytała w szkole na temat II Wojny Światowej, bardzo interesuje się historią Polski i dziejami swojej rodziny w tym okresie. Ostatnio obserwując co się dzieje, zobaczyła analogię obecnej sytuacji do wojny. Poczucie bezpieczeństwa dzieci na pewno zostało naruszone, teraz my jako rodzice musimy przekazać im to, co pewnie zrobiliby też nasi w tej sytuacji. Zachowaliby zimną krew. W tym momencie przypomina mi się historia, którą opowiadał mi mój mąż. Kiedyś na gruncie towarzyskim spotkał pilota i spytał go spontanicznie, czy są momenty, że dostaje w samolocie stracha. Na co on: "wyobraź sobie, że ja prowadząc stery zacznę się bać, wtedy ty zaczniesz się bać i każdy kolejny pasażer za którego jestem odpowiedzialny"...

 

Zdjecie: Obraz autorstwa Marcina Kędzierskiego "City Hall".