Tytuł piosenki Czesława Niemena "Dziwny jest ten świat" byłby chyba dobrym podsumowaniem ostatniego roku na całym świecie. W dwóch najbliższych mi krajach: Polsce i USA atmosfera jest ostatnio bardzo napięta. Pandemia, problemy ze szczepionkami, kontrowersj wyborcze w USA, w tym atak na Kapitol w Waszyngtonie nie poprawiają sytuacji i tak wyczerpanych ostatnimi miesiącami ludzi. Jesteśmy zawieszeni w stanie pandemii już prawie rok i dla wielu z nas końca nie widać, choć teoretycznie już za kilka miesięcy większoś osób powinna dostać szcepionkę. Świat dzieci też stanął na głowie, wszystkie znalazły się po raz pierwszy w takiej sytuacji i wiele z nich nie potrafi odnaleźć się w systemie wirtualnej szkoły. Widząc realne zagrożenie z zewnątrz, niektóre z nich mówią, że nie ma sensu się nawet teraz uczyć.
Mój syn od czasu do czasu w trakcie lekcji przełącza się na xbox, a od córki dowiaduję się po czasie, że w szkole wirtualnej. tak naprawde nie była. Co możemy zrobić, żeby poradzić sobie z napięciem i lękiem, które powodują te wszystkie stresujące i nowe sytuacje? Pewnie niektórzy z Państwa znaleźli jakąś metodę, albo wciąż szukają. Ostatnio wpadła mi w ręce kolejna książka o hygge, tym razem na temat wychowania w duńskim stylu: "Danish way of parenting", autorstwa Jessici Alexander, która od kilkunastu lat mieszka w Europie z duńskim mężem. "Hygge" zainteresowało mnie ostatniej zimy (bo za nimi nie przepadam) gdy czytałam książkę Meika Wikinga (nomen omen) "The little book of hygge" .
"Hygge" to unikalne słowo, istniejące tylko w języku duńskim, które oznacza specjalny rodzaj bliskości z innymi. Hygge to stworzenie specjalnego nastroju, lub jak twierdzi autorka książki, przestrzeń którą decydujemy się wykreować i wstąpić z bliskimi, w której każdy czuje się bezpiecznie, nie jest krytykowany i nie podejmuje się kontrowersyjnych tematów. Ważna jest odpowiednia oprawa: dobre jedzenie (najlepiej razem przygotowane), przytulne wnętrze i odpowiednie oświetlenie (Skandynawowie kochają lampy i świece, bo przez wiekszy czas roku jest przecież ciemno). Wiadomo od dawna, że bliskość i wsparcie bliskich nam osób jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania każdego z nas i daje największe poczucie szczęścia. Czy istnieje hygge po polsku? Myślę, że mamy inne temperamenty i uwarunkowania kulturowe, lubimy gorące dyskusje, lubimy narzekać i krytykować, ale istnieje przecież polska rodziność i słynna gościnność.
Duńczycy od lat królują w rankingach na najszczęśliwszych ludzi na świecie. Dlaczego? Jak twierdzą, wiedzą jak wychowywać dzieci, aby były później szczęśliwymi dorosłymi. Amerykanie niestety nie mogą tego o sobie powiedzieć, od piętnastu lat wzrasta liczba osób biorących antydepresanty oraz dzieci, które już od kilku lat życia dostają leki na ADD lub ADHD. Psychologowie doszukują się tego w fakcie, że życie w amerykańskim społeczeństwie jest po prostu bardziej stresujące. Ameryka została zbudowana na kulcie jednostki, która samodzielnie, bez niczyjej pomocy dojdzie do sukcesu. Wciąż mówi się z dużym szacunkiem o tzw. "self-made man", czyli kimś kto nie odziedziczył fortuny, ale do wszystkiego doszedł sam. Stany Zjednoczone wysoko cenią sobie indywidualizm, co oczywiście nie jest niczym złym, ale zależy jak zostanie wykorzystany. (myślę, że Polacy są tutaj do nich bardzo podobni, ale raczej z przyczyn historycznych). Geert Hofstede, znany psycholog kulturowy w swoim słynnym studium przyznał, że Amerykanie wyróżniają się najwyższym poziomem indywidualizmu na świecie. Stąd zrozumiała jest tak popularna filozofia "Me culture" i rosnący poziom narcyzmu, który nie pomaga w tworzeniu dobrych relacji. Jankesi na ważnym miejscu stawiają sukces i rywalizują ze sobą na każdym kroku. Dotyczy to również dzieci, w szkole chociaż uczy się w niej zasad kooperacji, hołduje się współzawodnictwu, czy to w sportach czy na polu akademickim. Jak wiadomo, osiagnięcie sukcesu materialnego czy zawodowego wcale nie gwarantuje szczęścia.
Jak z kolei robią to Duńczycy? W Danii w szkole uczy się holistycznego podejścia do dziecka. Stawia się na rozwój różnych strony osobowości, a nie tylko na wyniki akademickie. Brane są pod uwagę takie aspekty jak prawidłowa socjalizacja, samoocena, autonomia czy wewnętrzna spójność. Duńscy nauczyciele i psychologowie zwracają uwagę na to, by traktować dziecko z szacunkiem i odróżniać złe zachowanie od samego dziecka. Dziecko nie złe, tylko dokonuje czasami złych wyborów.. W ojczyźnie H.C. Andersena kładziony jest nacisk na samodzielność, która pozwala na znalezienie własnego kompasu wewnętrznego w okresie dorosłym. Zmuszanie do czegokolwiek daje odwrotny skutek, dlatego najbardziej polecany jest autorytatywny sposób wychowania, a nie autorytarny. Dajemy dziecku wolność wyboru, ale pokazujemy czego wymagamy. Skandynawowie radzą sobie sobie również bez kar cielesnych wobec dzieci, bo te tylko wzmacniają ten schemat w nastepnych pokoleniach.
Uczenie empatii dla innych, szacunku i kooperacji jest ważne w późniejszym życiu. Każdy z nas jest mimo wszystko zwierzęciem stadnym i szczególnie w trudnych czasach powinien mieć dobry kontakt z bliskimi. Nie jest to zawsze łatwe, bo wszyscy niesiemy własne obciążenia i niekoniecznie zostaliśmy wychowani przez duńskich rodziców. Spróbujmy jednak zamiast walczyć ze sobą, patrzeć czasem na rodzinę czy grupę przyjacół jako "team", mały zespół, który pokona przeciwności dzięki wzajemnemu wsparciu, rozmowom, uważnym słuchaniu i spędzaniu razem czasu. Duńczycy radzą, żeby zamiast skupiac się w towarzyskich sytuacjach na "ja", raczej w takich okolicznościach przestawić się na tryb "my" i zapomnieć o rywalizacji. Oczywiście każdy też potrzebuje być sam i mieć czas na introspekcję, ale to udane związki z innymi dają nam największe szczęście i poczucie bezpieczeńswa, które jest tak potrzebne w tym dziwnym czasie, w którym żyjemy.
Udanego "hyggowania" (na razie ograniczonego pandemią)!
W pisaniu tekstu korzystałam z książki "Danish way of parenting" (w polskiej wersji "Duński sposób na rodzicielstwo") Jessici Joelle Alexander i Iben Dissing Sandahl.
Zdjęcie autorki.