Za chlebem - polska emigracja w Nowym Jorku na przełomie XIX i XX-wieku.

Bodźcem do napisania tego tekstu była dla mnie książka opisująca dzieje Polonii nowojorskiej na przełomie wieków, autorstwa Franka A. Renkiewicza " The Polish Immigrant in New York City, 1865-1914."

 

Ameryka stała się mekką dla Polaków dawno temu, by w ostatnich latach oddać pierwszeństwo Europie. Pierwsi Polacy pojawili się w Jamestown w 1608 roku, byli to rzemieślnicy specjalizujący się w wytwarzaniu szkła i mydła. Osiemnasty wiek należał do bohaterów narodowych Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pulaskiego, ale emigracja na największą skalę zaczęła się w dziewiętnastym wieku. W czasie, gdy Europa sama zmagała się z wieloma problemami, a Polska była pod zaborami, wielu naszych rodaków wyjeżdzało "za chlebem" (znana nam z podstawówki nowela Henryka Sienkiewicza pod tym samym tytułem) albo szukając azylu politycznego po upadku powstań niepodległościowych. Polacy przybywający do Stanów, trafiali między innymi na wschodnie wybrzeże do Ellis Island w Nowym Jorku.

Pierwsze wzmianki o Polakach w Nowym Jorku pojawiły się w połowie dziewiętnastego wieku. Zaliczali sie do nich głównie uczestnicy powstania listopadowego (1830), a potem styczniowego (1863). Powstańcy stali się liderami wśród ówczesnej Polonii, w zwłaszcza dla emigacji przybyłej po 1870 roku. Polacy prężnie działali, zakładali organizacje emigracyjne i dobroczynne, które niestety miały krótki żywot. Przy poparciu Amerykanów, wzniecali w rodakach nadzieję na wyzwolenie się Polski z zaborów. Między 1855 i 1890 rokiem liczba Polaków w Nowym Jorku wzrosła z tysiąca dwustu do dziewięciu i pół tysiąca. Największy boom emigracyjny nastąpił jednak po 1870 roku, w tym była to w dużej mierze emigracja zarobkowa ( z zaborów rosyjskiego i austro-węgierskiego). Założenie przez polskiego ksiedza polskiej kolonii rolniczej Panna Maria w Teksasie w 1854 r., było kolejnym bodżcem dla wzrostu emigracji zarobkowej. Co ciekawe, miejscowość ta nadal istnieje i jest wciąż domem dla potomków Polaków. W tym okresie Polacy byli w Nowym Jorku bardzo czynni, otwierali towarzystwa dobroczynne, polskie kościoły i organizacje patriotyczne. Polskie Towarzystwo Dobroczynne zachęcało wtedy Polonusów aby zasilali szeregi rolników na zachodzie kraju. Jedną z najbardziej prężnych organizacji polonijnych była wówczas Polska Unia, założona w 1866 roku przez Henryka Kałłusowskiego. Próbował on stworzyć federację Polaków na terenie całych Stanów Zjednoczonych, niestety pomysł nigdy nie wypalił. Poza Unią powstawały jak grzyby po deszczu mniejsze organizacje, które miały być podporą dla emigrantów, między innymi udzielając im wsparcia w czasie choroby. Niestety prawie tak szybko kończyły działalność, jak szybko były otwierane. 

Stworzenie polskiego kościoła w Nowym Jorku było ważną misją jednoczącą Polonię, szło jednak bardzo opornie, gdyż polska emigracja była zbyt mała. Poprzestawano więc na wynajmowanie różnych kosciołów na polskie msze przez polskich księży, aż do momentu powstania pierwszego polskiego kościoła św. Stanisława w 1878 r. Działalność polonijna obejmowała też kulturę. Pierwsza gazetą polską wydawaną w Nowym Jorku był "Kuryer Nowojorski", który zaledwie po dwóch latach zawiesił działalność. Powstawały też nowe tytuły, takie jak "Ogniwo" niestety zostały również zamykane z powodu zbyt małej liczby czytelników.  Jeśli chodzi o polskie placówki kulturalne, trzeba wymienić  "Towarzystwo Fredry", które powstało w 1877 i wystawiało polskie sztuki teatralne jak również pomagało w sprawach socjalnych jego członków. Trzeba wspomnieć o ważnej postaci, Erazmie Jerzmanowskim, Warszawiaku, który jako inżynier został wysłany z paryskiej firmy do USA, aby zajmować się oświetleniem gazowym (1875 r.). Jerzmanowski dorobił się w USA sporej fortuny, był wynalazcą i już wtedy pracował nad obniżeniem kosztu produkcji gazu. Był też twórcą firmy Equitable Gas Company. Na cele pomocy polskim emigrantom przeznaczył za życia sześćdziesiat tysięcy dolarów. Nie można zapomnieć o aktorce Helenie Modrzejewskiej (nazywana w USA Modjeska) która przekazywała spore kwoty z występów w Nowym Jorku na polskie organizacje emigracyjne oraz polskie kościoły.

W latach 80-tych dziewiętnastego wieku Polonia zamieszkiwała najbiedniejsze dzielnice miasta, takie jak Williamsburg, Greenpoint i Południowy Brooklyn. Fakt ten niestety przyczynił się do pogardliwego do nich stosunku ze strony bogatszych mieszkańców miasta. Powstanie Mostu Brooklyńskiego w 1873 r. umożliwiło przeniesienie się cześci Polaków z zaludnionego Lower East Side do innych części metropolii. Nowy Jork, zwłaszcza pod koniec dziewiętnastego wieku był miastem dalekim od ideału: przeludniony, brudny i głośny. Tak zwane tenenments (kamienice, najcześciej czynszowe) pękały w szwach od rodzin emigrantów. Higiena pozostawała wiele do życzenia, a jak na niekorzyść naszej nacji opisywał popularny przewodnik po Nowym Jorku, do najbardziej dbajacych o czystość należały rodziny bogatych Kwakrów, a najmniej Rosjan, Polaków i Żydów. Sytuacja polskich dzieci nie należała do najłatwiejszych, te które miały szczeście załapywały się do szkół parafialnych, gdzie wiele z nich była bardzo opóżniona w programie z powodu emigracji. Nie było tez miejsca na zabawę na ulicach z powodu ciasnoty w mieście, rozwiązaniem stało się organizowani placów zabaw na dachach wielorodzinnych kamienic, co doprowadzałoby do zawału dzisiejszych rodziców.

Między rokiem 1890 i 1900 liczba polskiej emigracji potroiła się z ponad 9 tysięcy do ponad 32 tysięcy osób. Efektem długofalowej działalności polonijnej była większa liczba kosciołów, nowe organizacje polityczne, kasy oszczędnościowe oraz azyle dla emigrantów. Większa liczba emigrantów oznaczała też nieuchronnie większy ich wpływ na ekonomię miasta. Gros przybywąjacych do USA Polaków nie miała wykształcenia i musiała podejmować proste prace w fabrykach i na farmach. Polacy, jak i inni emigranci zaczęli z czasem stanowić zagrożenie dla innych lokalnych robotników, gdyż pracowali za mniejsze stawki i nie byli zrzeszeni w związkach zawodowych. Polski robotnik zarabiał w tym czasie od 0.75 dolara do 1.50, w odróżnieniu do Amerykanów lub zrzeszonych, którzy dostawali około 2.75 dolara za dzień pracy. Polska emigracja rosła w siłę z każdym dziesięcioleciem. Na przełomie stuleci, między rokiem 1900 i 1910 liczba przyjezdnych powiększyła się dwukrotnie. Polacy znajdowali zatrudnienie w rafineriach cukrowych, na masową skalę miało to miejsce po 1900 roku, podobnie było z pracą w przemyśle tytoniowym. Przedstawiciele władz emigracyjnych w USA zainteresowali się też i badali los dzieci polskich emigrantów. Podczas gdy młodsze miały szansę uczęszczać do wspomnianych szkół parafialnych otwieranych przy polskich kościołach, starsze po zakończeniu ósmej klasy szły do pracy. Nastolatki najczęściej znajdowały zatrudnienie w przemyśle tekstylnym, a te które było stać na szkoły zawodowe, uczyły się tam przyszłego fachu. Polska inteligencja tworzyła małą grupę w Nowym Jorku dziewiętnastego wieku. Przyjeżdzając do NYC, polska elita była już wykształcona i niezależna finansowo. Należeli do niej wspomniany Erazm Jerzmanowski, generał Włodzimierz Krzyżanowski, Vincent Żołnowski czy Wacław Perkowski. W Ameryce utrzymywali się głównie z pomocy emigracyjnej udzielanej rodakom.

Z czasem krytyka polskiej emigracji zarobkowej przez liderów pracy, intelektualistów i działaczy społecznych miała już zupełnie otwarty charakter. Spotykało się to z szybką ripostą polskich intelektualistów i działaczy mieszkających w NYC, w tym Wacława Perkowskiego. Jednak fala emigracji, która napłynęła w czasie i po pierwszej wojny światowej była tak ogromna, że nie dało się jej zatrzymać. Kolejnymi falami była emigracja drugiej wojny światowej, emigracja zarobkowa do lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku oraz emigracja solidarnościowa, która trwała do pierwszych wolnych wyborów. W ostatnim okresie (szczególnie przed zniesieniem wiz do USA dla Polaków) emigracja znaczacą spadła, z powodu trudności związanych z dostaniem zielonej karty czy samej wizy. Znaczącym czynnikiem było wstąpienie Polski do Unii Europejskiej 1 maja 2004 r., kiedy wreszcie możliwa stała się dla Polaków legalna praca w Europie. 

Obecnie w Nowym Jorku mieszka ponad 55 tysiecy emigrantów z Polski oraz 163 tysięcy Amerykanów polskiego pochodzenia. Za to w samym stanie Nowy Jork mieszka prawie milion Polonusów, z czego ponad 86 tysięcy to osoby urodzone w Polsce. Tym samym Chicago straciło swój status największego skupiska Polonii, bowiem w Wietrznym Mieście mieszka poand 45 tysiecy emigrantów z Polski, w tym 126 tysięcy osób polskiego pochodzenia. W sumie w USA mieszka około dziesięciu milionów naszych rodaków, co tym samym czyni je największym skupiskiem polonijnym na świecie.

 

 

Zdjecie: Manhattan w 1851 roku oraz współcześnie (zdjęcie ze strony blogu "Historical Images").