Kondycja mężczyzn w Ameryce nie jest ostatnio najlepsza. Seksualna afera Harveya Weisteina, którą rozpracował syn Mii Farrow, Ronan, spowodowała lawinę kolejnych skandali dotyczących molestowania kobiet przez wpływowych mężczyzn ze świata kultury i polityki. Niestety wsród nich znaleźli się takze moi ulubieni aktorzy. Oczywiście, to co robił Weinstein można nazwać socjopatią i korzystania ze swojej silniej pozycji do wykorzystywania młodych kobiet lub w innych przypadkach mężczyzn (Kevin Spacey). Dzięki sukcesowi śledztwa Farrowa, coraz więcej kobiet wyłania się z mroku swojej traumy i dzieli się swoją historią. Miejmy nadzieję, że przyczyni się to do wiekszego wyrównania pozycji obu płci nie tylko w Holywood ale też w innych dziedzinach życia. Życzyłabym nam wszystkim, aby dzięki tym odważnym kobietom przsetałybyśmy być traktowane przedmiotowo.
Albo ściślej ujmując, wszyscy żyli w większym poszanowaniu swojej godności, bo molestowanie nie dotyczyło tylko kobiet ale i mężczyzn. A mężczyźni amerykańscy juz od lat siedemdziątych ubiegłego wieku przestali czuć grunt pod nogami, kiedy to skrajne feministki zaczęły rzucać hasłami typu "Meżczyzna jest mi potrzebny jak rybie rower." Panowie w ciągu tego procesu przestali czuć się pewnie, z jednej strony kult macho, z drugiej strony kobiety, które nie chcą zakładać rodzin, stawiają na karierę i w skrajnych przypadkach nawet zwykły flirt nazywają molestowaniem.
Mam wrażenie, że w Ameryce poza ich różnymi odcieniami, istnieją dwa powszechne typy mężczyzn: albo macho, człowiek sukcesu, który swoją pozycje wykorzystuje do manipulowania ludźmi albo przewrażliwiony poprawny politycznie obywatel, który jest już zdezorientowany tym co przystoi mężczyźnie, a co nie. Amerykańskie kobiety są wymagające, moje pokolenie generacji X, zostały wychowane przez matki, które walczyły o seksualne wyzwolenie. Ich córki albo zrezygnowały z malżenstwa albo wymagają od partnera calkowitego dzielenia obowiązków (z czym sama się zgadzam). Dlatego w Ameryce można rzeczywiście znaleźć wielu mężczyzn, którzy pół na pól dzielą się swoimi obowiązkami w domu i jest dla nich w pełni normalne.
Nie muszę nikomu tłumaczyć, że całkowicie potępiam jakiekolwiek wykorzystywanie kobiet czy mężczyzn, ale obawiam się właśnie w Ameryce, która jest krajem purytańskim, po tych wszystkich skandalach normalni panowie będą mieli pewne problemy w odnalezieniu się jako mężczyźni. Inaczej traktowany jest flirt w Polsce czy we Francji, inaczej w Ameryce. Jak zawsze uważam, że to co najważniejsze wynosi się głównie z domu, dlatego tak ważna wydaje się rola rodziców w wychowywaniu synów w szacunku do kobiet, ale również córek w szacunku do mężczyzn, przy czym absolutnie nie powinno mieć to nic wspólnego z uległością wobec nich. Po prostu w szacunku do drugiego człowieka, bo to jest podstawa od jakiej powinno się wyjść.
Różnice między nami w idealnym świecie powinny być dla obu stron źródłem wzajemnej fascynacji i inspiracji a nie elementem perfidnej manipulacji.
Zdjęcie: Sophia Loren i Marcello Mastroianni, Internet.