Następnego dnia po moim powrocie z Warszawy mój siedmioletni syn przyszedł mnie rano obudzić, przytulił się do mnie po czym z zachwytem stwierdził "pachniesz jak Polska".

To co najbardziej podoba mi się w Cape Cod to prostota i surowość.

Wielokrotnie próbowałam sobie wyobrazić moich przodków, tych bliskich i tych istniejących w otchłani czasu. Fascynuje mnie przeszłość zakodowana w moich genach, która po części predysponowała mnie do tego kim jestem lub ...kim nie jestem.

Kocham życie. Szczególnie w momentach, gdy poraża mnie swą kruchością. Tak jak bezradność w obliczu choroby ukochanego Rodzica. Znów przypominam dziecko, które chce przyczepić się do Jej kolan i tam znajduje bezpieczeństwo.

"Plastykowa kukła".

 

Człowiek się rodzi i już się starzeje. Ma coraz więcej lat. Myśli. Istnieje. Przemija. Jeden myśli wiecej, drugi mniej a trzeci nie lubi myśleć wcale. Po co?

Zauważyłam, że ostatnio w polskich mediach zrobiło się głośno o kobietach czterdziestoletnich, a mianowicie o ich coraz mniejszej atrakcyjności społecznej.

Jak wszyscy wiemy, sztuka uważnego słuchania interlokutora jest już w zaniku. Myślę, że rzecz ma się podobnie we wszystkich zakątkach tzw.

Przed moją podróżą na Florydę w jednym z najupalniejszych mięsiecy dla tego regionu, lipcu, przestrzegało mnie mnóstwo znajomych. Ciekawość i niecierpliwość oraz tęsknota za tropikami po długiej zimie przeważyła.

Przyjechałam do mojej rodzinnej Warszawy po sześciu latach nieobecności. To  był najdłuższy okres, podczas którego nie było mnie w Polsce i tym samym, przed wylotem kłębiło się we mnie wiele emocji.

Strony

Subskrybuj Wolna Amerykanka RSS