Ponad rok temu pisałam z żalem, że Nowy Jork ma się bardzo kiepsko w związku z pandemią. Niektórzy nawet zwiastowali prawie jego koniec.

Wpis dedykuję mojemu Ojcu oraz wszystkim moim znajomym i nieznajomym, którzy niedługo przejdą lub przeszli przez tzw. smugę cienia.

 

Wszyscy chyba lubimy podsumowania i rocznice. Ja też, bo jest to pretekst do świętowania i zabawy, a bez zabawy byłoby przecież w życiu bardzo nudno.

Zastanawiałam się o czym napisać kolejny post, bo pandemia nie zawsze sprzyja kreatywności, więc zdecydowałam się, że o tym, co mnie najbliżej dotyczy: dzieciach i nastolatkach, które muszą żyć i uczyć się podczas pand

Tytuł piosenki Czesława Niemena "Dziwny jest ten świat" byłby chyba dobrym podsumowaniem ostatniego roku na całym świecie. W dwóch najbliższych mi krajach: Polsce i USA atmosfera jest ostatnio bardzo napięta.

Z niepokojem (i jednocześnie z nadzieją na zmianę) śledzę wydarzenia z Polski dotyczące zaostrzenia przepisów związanych z aborcją.

Słyszę od czasu do czasu lub czytam (głównie w prasie polskiej), że ta cała pandemia jest przesadzona. Powiem kolokwialnie, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

20 kwietnia 2020 r.

Nowy Jork nigdy nie był tak pusty. Chyba że w czasach, gdy Holendrzy kupili go od Indian. Pusty Nowy Jork to antyteza tego miasta. Miasta, które nigdy nie śpi. 

 

Chciałabym podzielić się z Państwem opowiadaniem mojego ojca, które napisał na przełomie 1980 i 1981 roku, podczas swojego pobytu w USA. 

"Joe".

 

Strony

Subskrybuj Wolna Amerykanka RSS